Tak patrzę na ostatni wpis...czyżby jakiś ciąg matematyczny? Wcześniej po pół roku, teraz po roku... Ale nic to, wezbrała we mnie potrzeba pisania, więc piszę.
A piszę z powodu końca roku, który to zawsze skłania do pewnego rodzaju podsumowania, sprzyja refleksjom, co nam się udało zrobić, a co przełożymy (czasem znowu?) na kolejny rok... Ponadto obiecujemy sobie i snujemy plany na rok następny.
Pojutrze wskoczy nie tylko kolejna cyferka w kalendarzu...ale też na karku. Jeżeli na urodzinowych imprezach życzy się i śpiewa tradycyjne „Sto lat”, to z czysto matematycznego punktu widzenia mam już 1/3 życia za sobą. Niby teoretycznie mniejszość...ale czyżby? Nikt mi nie da gwarancji na to, że doczekam owych setnych urodzin. Także widać, że w życiu matematyka nie zawsze się sprawdza (coś mnie dzisiaj tchnęło na matematyczne porównania).