środa, 15 grudnia 2010

Po pół roku ;-)

Ostatnio coś mało tu piszę, ale nawet i mało zaglądam...
Nastąpiły przenosiny i więcej oraz częściej pisuję na swoim profilu na Facebook'u
Ale, żeby blog nie zamarł zupełnie, to coś tam od czasu do czasu napiszę...raz na pół roku ;-)
Tak to już jest.

środa, 23 czerwca 2010

Kolorowiej

Zmieniłem wygląd strony. Skorzystałem z opcji i podmieniłem szablon. Ten jakiś taki...cieplejszy, choć kolory jesienne. A tu niby w końcu lato zawitało...przynajmniej w kalendarzu.
A co się dzieje? Niby nic nowego.

wtorek, 1 czerwca 2010

Jurassic Cup 2010

Już w czwartek w miejscowości Złoty Potok (Jura Krakowsko-Częstochowska), organizujemy już po raz 2 Międzynarodowe Zawody w Radioorientacji Sportowej - Jurassic Cup.

Przyjeżdżają reprezentacje Czech, Słowacji, Litwy i Anglii, więc dość silny i mocno międzynarodowy skład.
Są to 3-dniowe zawody, w ramach których rozegrane zostaną:
1 etap - klasyczny bieg 3,5 MHz,
2 etap - klasyczny bieg 144 MHz - są to dwa etapy Jurassic Cup;
3 dzień - VI Mistrzostwa Polski w Foxoringu 3,5 MHz.

2 pierwsze biegi klasyczne, będą jednocześnie drugą rundą eliminacji do reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata w Radioorientacji, które odbędą się we wrześniu w Chorwacji.

środa, 26 maja 2010

Się dzieje

Jasio rośnie jak na drożdżach...to taka przenośnia, bo pije na razie tylko mleko od mamy ;-)

Jeśli o mnie chodzi, to też rosnę, ale już nie tak szybko...może dlatego, że nie piję już mleka od mamy. Aha...skoro już przy temacie, to wszystkiego najlepszego mamusiu - i ta moja i mamusiu mojego syna :-))) No bo toć przecie dziś Dzień Matki, więc laurki rysować, a jak nie, to biegusiem do kwiaciarni.
A co więcej u mnie, szczególnie sportowo, w rozwinięciu niniejszej wiadomości.

środa, 7 kwietnia 2010

Nowy obywatel

Dnia 30 marca 2010 r. o godz. 19:55 nasza rodzina powiększyła się. W końcu, po tygodniowym okresie oczekiwania, światu ukazał się nasz synek - Jan Aleksander.

sobota, 13 lutego 2010

Zimowy Rajd Ekstremalny "Timex 360°" - 5-7.02.2010 r. Olsztynek

Start w tym rajdzie był niejako naszym obowiązkiem. Po tym, jak przed rokiem zwyciężyliśmy, nie było innego wyjścia, jak tylko bronić tytułu, wywalczonego w 2009 r. w Bytowie.

Skład ten sam, czyli sprawdzona mieszanka podlasko-małopolska: od lewej: Szymon Ławecki, Asia Garlewicz (jako damski rodzynek), Marcin Ździebło i Paweł Janiak.
Organizatorzy zaserwowali tym razem trasę bogatszą w kilometry, bo do pokonania było ponad 180 km (w zeszłym roku ok. 120 km) na rowerze, nartach biegowych oraz pieszo. Miał być wprawdzie jeszcze odcinek łyżwiarski, ale ze względu na zalegającą na lodzie dosyć dużą warstwę śniegu, etap ten pokonywaliśmy pieszo.
Przed startem, jak zwykle dość duże zamieszanie, bo trzeba było przygotować rower i rzeczy na strefy zmian. Zawsze przeraża mnie ta logistyka dotycząca rajdów. Im dłuższy, tym więcej gratów i zamieszania. Bo trzeba pamiętać, aby dać na przepak ciuchy do przebrania, zapasowe baterie do czołówki, jedzenie, części do roweru, itd… A co, gdy rajd trwa kilka dni i takich przepaków jest kilka? Wychodzi na to, że logistyka i odpowiednie przygotowanie rzeczy na strefy zmian, to kolejna dyscyplina, nie mniej ważna od mocnej łydki i nawigacji.

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Rakiety bez rakiet

O tym starcie rozmawialiśmy już z Asią Garlewicz podczas zwycięskiego dla nas GEZnO. W planach na początek 2010 r. był udział i obrona tytułu w „Zimowym Rajdzie 360°”, a start w „AST Winter Trophy”, czyli 2-dniowym rajdzie na orientację na rakietach śnieżnych w masywie Turbacza, miał być doskonałym treningiem przed dłuższym napieraniem w okolicach Olsztynka.

Generalnie z angielszczyzny ten nasz sport zwie się adventure racing i stwierdziłem, że ja bardziej wolę racing (ściganie). No i jak to zwykle bywa, trening przeszedł płynnie w ściganie praktycznie od samego początku ;-)

wtorek, 5 stycznia 2010

Z Nowym Rokiem świeżym krokiem

Tytuł dający do myślenia, zwłaszcza w kontekście cytatu (o Irenie Szewińskiej): "Biegnie jeszcze na czele, ale nie widać już tej świeżości w kroku...".
Stary rok zakończyliśmy (nie) winnie u Jaśków w Siedlcach. Nie zeszło nam się długo, bo ok. 1 już byliśmy z Kasią w domu. Zaowocowało to tym, że tradycyjnie już Nowy Rok, ok. 11 powitaliśmy na biegowo. Wprawdzie tylko symbolicznie, bo coś ok. 30' tuptania, ale z premedytacją, bo w sobotę już kicaliśmy trochę szybciej.
Owo startowe wejście w 2010 rok odbyło się na falenickiej wydmie podczas 1 tegorocznej edycji Zimowych Biegów Górskich.