Mimo tego skręcenia pojechałem na obóz kondycyjny do Zakopca.
7 grudnia w piątek pojawiłem się późną nocą u Kowalskich w Kościelisku. W sobotę luźny, spokojny trening (coś ponad 9 km), aby zobaczyć co z kostką. Po wtorkowym skręceniu odpuściłem wszelakie wysiłki i te 3 dni przerwy dobrze mi zrobiły. Skręcenie na szczęście nie okazało się poważne i dało się biegać.
Niestety nie było typowo zimowych warunków. Wprawdzie troszkę mrozu było i w drugiej części zgrupowania napadało trochę śniegu, ale po treningach nie wyglądałem, jak na tym zdjęciu sprzed paru lat:
Poczułem się na tyle dobrze, że w niedzielę ruszyłem z Jaśkiem na podbój Przełęczy Iwaniackiej. Wszystko było w porządku, noga nie bolała, tylko przy zbieganiu, aby uniknąć ryzyka ponownego skręcenia, czy też urażenia, odciążałem lewą nogę i strasznie zakwasiłem sobie prawy czworogłowy. Nie pomogło moczenie się w basenie termalnym w Oravicach i w poniedziałek trochę się męczyłem na treningu.
Pozostałe dni dość solidnie przepracowałem, ale generalnie cały obóz był dość luźny jeśli chodzi o kilometraż, gdyż mimo iż staw skokowy nie bolał, to wolałem nie przeginać i nie pogłębić kontuzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz