poniedziałek, 12 października 2009

No i pech...

Niestety...spotkało mnie coś, czego bardzo chciałem uniknąć, czyli kontuzja. Podczas wczorajszego "barbórkowego" crossu skręciłem lewą nogę w stawie skokowym. Zachciało się biegać cross po ciemku w lesie, przy świetle czołówki.
Niby wszystko było OK, czołówka dobrze oświetlała trasę, ale w trakcie drugiej pętli, zbiegając z wydmy, źle postawiłem nogę i najprawdopodobniej na jakimś korzeniu lewa stopa uległa skręceniu. Niby nie jest źle, bo torebka stawowa w całości, ale opuchlizna jest. Cóż, czas wyszperać trochę grosza z sakiewki i kupić porządny stabilizator, bo jak sobie przypominam, to właśnie lewa noga jest tą bardziej podatną na tego typu kontuzje i jest to chyba już 3 skręcenie.
Przez to teraz pauzuję przez parę dni od biegania.
Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr..................

Brak komentarzy: