poniedziałek, 12 października 2009

Zakończenie sezonu 2007 - Przywory

W końcu czas było zakończyć tą nierówną walkę i podsumować sezon 2007. Stało się owo na zgrupowaniu pod Siedlcami, w Biesiadnym Siole, u Rafalskich w Przyworach. Najpierw w sobotę z rana mieliśmy badania ogóle u pana doktora "w trzeciej osobie", czyli w przychodni sportowej na Floriańskiej . Waga, wzrost, ciśnienie, EKG, spirometria i tak oto wyszło, że z płuc wydymałem 5,4 litra, a podrosłem o 1 cm. Co do wagi, to nic nowego...jest w trakcie gubienia ;-) Serducho całe szczęście w normie, czyli jak to u sportowca - przerost :-)

Po powrocie do Sioła się wybrałem na trening. W planie był cross, więc pobiegłem na tą mikrorzeźbę na Lipniaku i tak se biegałem ścieżkami w te i nazad - całe 50' samego crossu, a w sumie wyszło tego 14,5 km.
Po obiadku, ok. 15 esencja zakończenia, czyli sztafety. Tym razem zwykłe, czyli bezalkoholowe ;-) Po losowaniu przeprowadzonym przez moją Katerinę, partnerką na ten bieg była Karolinka. Pozostałe pary tworzyli: Milenka i Jasiek, Karolina i Wojtek, Laska i Bartek oraz jedna typowo męska: Mateusz i Krzysiek. Pierwsze na trasę ruszyły dziewczyny...no i Mateusz ;-) Konkurencja 3,5 MHz na mikronadajnikach, do odnalezienia 5 punktów, dosyć blisko były, cykle 12 sekundowe.
Pierwsza przybiegła Milenka, potem Laska razem z Karoliną, chwilę po nich Mateusz, a "mojej" Karolince zeszło się trochę dłużej i przybiegła sporo za nimi. Mimo to ruszyłem dość żwawo, wyposażony dość ekscentrycznie w czołówkę MyoXP, który to wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, bo zaczęło się dość szybko ściemniać. Przydała się...a jakże. Pobiegłem jak po sznurku i mimo, iż wybiegłem jako ostatni, chyba ze 4-5 minut za Jaśkiem, to okazało się, że prawie ciąłem się z nim na dobiegu. Prawie, bo już ciemno było, a on dobiegał z innego punktu. Opowiadał, że jak zobaczył dobiegające do mety światełko, to włączył 19 bieg i przyłożył zdrowo końcówkę, tak, że aż się wypierdzielił, bo nie zauważył świeżo wykopanego rowu ;-)
No i się okazało, że z ostatniej, wyprowadziłem swoją sztafetę na 2 miejsce. Całość zajęła mi ok. 7 minut, tak szacuję, bo nie miałem zegarka. Ale faktycznie, praktycznie bez błędu.
Po biegu, jako że był bez dopingu, to śmy z Jaśkiem nadrobili. Przywiózł tatowy samogon i od niegóż kiełbę. Troszkę się poraczyliśmy.
Potem krótkie spotkanie z treneiro Bogdano i prezesuńciem. Podsumowanie sezonu 2007, no i plany na 2008. Może być ciekawie, bo plan treneira przewiduje na wiosnę sprawdzian biegowy. Dla seniorów, czyli m.in. dla mojej skromnej osoby, sprawdzian przewiduje bieg na 5 km w tempie 3'15"-3'30", zależnie od osoby.
A jeśli chodzi o motywacyjne cele, to na wiosnę, w długi weekend majowy - Mistrzostwa Europy w Radioorientacji w Kijowie, w ramach Kijowskiej Wiosny. A drugim celem, tym bardziej pożądanym, ze względu na egzotykę miejsca (o czym już pisałem), są Mistrzostwa Świata w Radioorientacji, które to odbędą się w Korei Południowej.
Wracając do owego weekendu, to po spotkaniu kolacja, a później troszkę piwka i tańców, aby z luzem pożegnać sezon 2007. Rano troszkę w główce szumiało, ale bywało gorzej i klaskali. W każdym razie wybrałem się na regeneracyjny trening z treneiro (ok. 9 km), podczas którego natknęliśmy się na polowaniową nagonkę, co zapobiegło naszemu wbiegnięciu na linię strzału myśliwych ;-)
Skromny materiał zdjęciowy jest tutaj:

Brak komentarzy: