poniedziałek, 26 października 2009

O-Sport Cup, Vizovice, Czechy

Ze względu na zagrożenie pożarowe w lasach k/Bydgoszczy, gdzie w weekend 8-10 maja miały odbywać się Mistrzostwa PZK, przesunięto ich termin na czerwiec. No i co tu zrobić z takim pięknie się zapowiadającym, ale jednak wolnym weekendem? Czemu nie wybrać się do naszych południowych sąsiadów na 3-dniowe zawody w radioorientacji - O-Sport Cup, organizowanymi przez Karela Fucika?
Zdjęcia z wypadu można oglądać tutaj:


W zeszłym roku byliśmy na tych zawodach z Nalepem, no i było piknie. Tym razem jednak tylko z Kasią, ale też było fajnie.3 dni ścigania się z Czechami i Słowakami po górkach koło Żlina i Vizovic dało nieźle w kość. Karel Fucik, jak organizator zawodów spisał się na medal.
W piątek Mistrzostwa Czech na krótkim dystansie na 3,5 MHz. Szybka trasa, cykle 30 sekundowe, niezłe górki, no i śmiganie prawie w powietrzu ;-)

Mimo tego "polotu" i w miarę szybkiego biegu, poprzez zły wariant niestety poleciałem w klasyfikacji
na 8 miejsce (na 20), a  do medalu zabrakło tylko 3,5'.
Mapa zawodów:


Drugi dzień, to bieg klasyczny na 144 MHz. Teren wymagający, duże przewyższenia i znowu błędy. Tym razem nie wariantowe, ale typowe dla UKF-u i górek ;-) Pierwsze 3 punkty w miarę spoko, oczywiście pomijam tempo, gdyż z samego aspektu fizycznego na 5-ce traciłem już do Kuby 5', a nie popełniłem błędu ;-) Niestety później naciąłem się jak młody. Przy przebiegu na 4, mimo wcześniejszych namiarów w okolice punktu, cofnęło mnie, jak byłem w dole. Taki to już niestety jest ten UKF. Potem na 1-kę też mnie zakręciło przy samym punkcie. Byłem poniżej i niestety sygnał już nie był taki czysty i oczywisty. Tym razem poprawiłem się o 1 pozycję, w stosunku do piątku, ale duża strata...w zasadzie tylko na 2 ostatnich punktach, bo na piątce byłem jeszcze na pudle.


Po południu wybraliśmy się z Omami (no i Andriejem) do skansenu w Rożnovie pod Radhostem. Ciekawe budynki, no i można było (o ile nie było się kierowcą) popróbować śliwowicy i innych zacnych trunków...niektórzy to mają fajnie ;-)

Ciekawe ule ;-)

W jednym z budynków była też wystawa akcesoriów rzeźniczych...no i kilka zdjęć w tej tematyce było na ścianach :-)

Wieczorkiem postrzelaliśmy sobie z wiatrówki, bo Andriej dostał od Miszki w prezencie. Tu moja małżonka była bezkonkurencyjna.
Ostatni dzień, to ta sama mapa, co w sobotę, z tymże 3,5 MHz - klasyk. Niestety, 2 dni ścigania w górkach dały w kość. Jednak organizm niezwyczajny do takich przewyższeń, technicznie też kilka błędów, no i znowu daleko w klasyfikacji - 7 m-ce.


Brak komentarzy: